sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 2


Rozdział 2


Patrzę w lustro i wygładzam fale mojej czarnej sukienki,  Jess przypadkowo spryskała moje ramię perfumami. Śmiejąc się z niej nałożyłam cienką warstwę czerwonej szminki.
-Jesteś mi winna przysługę po tym wszystkim..- Mówię
-Wiem, że nie lubisz Niall’a…-odpowiada
-Nienawidzę go. – przerwałam jej
-Ale on jest przyjacielem Blake'a- kontynuuje nakładanie mascary  -i bardzo go lubię... czy mogłabyś po prostu spróbować? Dla mnie? – prosi
-Dla Ciebie - głęboko westchnęłam



Po wejściu do klubu natychmiast zostałam otoczona muzyką, spoconymi ciałami i zapachem alkoholu.
-Pójdziemy po jakieś napoje !- Blake krzyknął przez muzykę. Razem z Jess znalazłyśmy jakieś wolne miejsca w rogu. Chłopcy szybko wrócili z napojami w ręce, piwo dla nich, jabłkowe martini dla nas.
- O-ho-ho- zaczęłam się śmiać - napoje owocowe, co?-
- Co ? -Niall spojrzał na mnie pytająco
- Nic, po prostu zakładałam, że przynajmniej Irlandczyk przyniesie mi coś mocniejszego - Spojrzał na mnie z powrotem
- Czegoś mocniejszego ? - twierdzi.
- Coś mocniejszego - Powtarzam.
- Zobaczę, co da się zrobić – odpowiada wstając.
Jess i Blake byli zajęci całowaniem, niczego nie widzieli poza sobą.
- Hej kochanie – podszedł do mnie jakiś pijany koleś, potykający się o swoje nogi - jak masz na imię? – ignoruję go i biorę łyk martini.
- Spierdalaj - Niall mówi  prosto w jego oczy. Nieznajomy odchodzi potykając się o swoje nogi, musiał być nieźle wstawiony.
- Tequila  jest wystarczająco silna dla ciebie? - pyta odkładając 4 kieliszki.
Patrzę na Jess i Blake, którzy prezentują swoje mocne płuca. Najwyraźniej nie mają zamiaru odkleić się od siebie przez najbliższy czas .
- Myślę, że będziemy musieli zrobić za nich toast..-  mówi trzymając jedną szklankę. Biorę jedną i dołączam do niego.
- Aby…-
- Aby ta zmarnowana noc jak najszybciej się skończyła i wyleciała z mojej pamięci!- dokończyłam biorąc łyk napoju.
- Powodzenia - mówi stanowczo.
Biorę drugą szklaneczkę i migiem wypijam jej zawartość.
-Idę tańczyć  - Mówię idąc w tłum spoconych ciał na parkiecie.

Niall POV:
Cara popędziła na parkiet. Miałem iść za nią, ale Blake wstał i złapał mnie za ramię.
- Stary, daj spokój. Nie -
- Blake, kurwa.-  uśmiechnąłem się  -Wezmę ją na jeszcze jedną noc.-
Blake wstał z kabiny, w sumie po raz pierwszy tej nocy i pociągnął mnie do zacisznej okolicy.
- Dlaczego żeś się tak na nią uwziął ? - spytał.
- Bo wiem, że mnie nie lubi. Coś jest z nią nie tak. Każda dziewczyna mnie lubi.
- Być może nie jest w twoim typie...-zaczął Blake
- Dziewczyna jest w moim typie! - przerwałem mu
- To nie jest fajne. Wiesz, że to możliwe, aby być szczęśliwym w prawdziwym związku, jestem w…-
- Nie pamiętasz, z kim rozmawiasz. Nie bawię się w te gówniane związki-
- Dobra, cokolwiek tam chcesz , ale po prostu z dala od Cary, w porządku? Ona jest przyjaciółką Jess -
- W porządku.- mówię z irytacją i zwracam się do baru po bardzo potrzebne drinka.
Biorę łyk piwa i odwracam głowę, by spojrzeć w dół do baru, gdy mój wzrok łapie Carę przyciśniętą  do tego samego faceta, który przywitał ją, gdy przyjechaliśmy.
- Cara? - Zapytałem, kiedy spojrzała w górę.
- Hej ...- wymamrotała - to jest .. uh.
Podszedłem do niej powoli odpychając bezimiennego pijaka z dala od niej.
- Łohoo, ile wypiłaś? -  Pytam Cary widząc niezliczoną ilość kieliszków przy stoliku obok niej.
- Uh ...- leniwie mruczy i zaczyna liczyć na palcach - Pppp pięć? Nie wiem więcej niż wiele, chybaa, niee wiem - mówi trzymając mnie za rękę.
- Dobra, wypiłaś już wystarczająco dużo, dlatego idziemy usiąść na chwilę. A ty koleś trzymaj się od niej z daleka - Rzuciłem do pijanego faceta, lekko odpychając go od siebie, a on odszedł do innej dziewczyny, by rozpocząć próby tańczenia z nią.
Gdy szliśmy z powrotem do stołu Cara co chwilę się potykała więc musiałem ją trzymać. Blake patrzył na mnie z nieciekawą miną.
- Ona pada na miejscu - rzuciłem do Blake’a
Pomogłem jej usiąść i leniwie zamknęła trzepoczące powieki.
- Zaprowadzę ci ją z powrotem do akademika.- zasugerowałem
- Niall -
- Nie zamierzam nic robić.- powiedziałem i poprowadziłem ją do akademika. Musiałem wejść aż na czwarte piętro. Kiedy dotarliśmy, otworzyłem jej drzwi do pokoju i umieściłem ją w pozycji leżącej na łóżku.
- Zostań. - powiedziała trzymając ręce wystawione w moją stronę. Położyłem  się obok niej, a ona oparła głowę na mojej piersi. Leniwie gładziłem jej włosy, a ona szybko zasnęła.

 *

Wesołych Świąt! Kamila xx ♥

1 komentarz:

  1. wesołych!
    fajne tłumaczenie, czekam na następny! Xx

    OdpowiedzUsuń